Tenzin Wanyal Rinpoche, Cuda Naturalnego Umysłu.
Jak i dlaczego praktykować
Zasadniczym celem i ostatecznym rezultatem praktyki jest urzeczywistnienie.
Praktyka prowadzi również
do usunięcia wszelkich przeszkód z naszego umysłu
abyśmy mogli wieść lepsze i spokojniejsze życie
i abyśmy w ten sposób mieli możliwość praktykowania.
Myślę, że powinniśmy być zadowoleni z tego, iż zainteresowaliśmy się duchowymi naukami i mamy możliwość bezpośredniego ich otrzymywania. Dobrze, że doceniamy ich wartość i mamy okazję i chęć ich praktykowania. Samo jednak uznanie ogromnej wartości nauk nie wystarczy, musimy również zdecydować się na praktykę, a następnie spełnić ten zamiar. Jeśli to uczynimy, praktykowanie duchowych nauk stanie się najważniejszą sprawą w naszym życiu, najcenniejszą rzeczą, jaką posiadamy.
Podjęcie decyzji o wstąpieniu na duchową ścieżkę
Zanim zdecydujemy się wstąpić na duchową ścieżkę, bez względu na to, z jakiej kultury czy wyznania ona się wywodzi, powinniśmy najpierw sprawdzić motywację, jaka nami powoduje. Zaczynamy interesować się duchowymi naukami nie dlatego przecież, że nie mamy nic lepszego do roboty albo że musimy czymś się zająć, ale ponieważ oczekujemy od życia czegoś innego niż to, co widzimy dookoła. Kiedy przyglądamy siętemu, jak żyją “normalni” ludzie (czyli ci, którzy w swojej egzystencji nie dostrzegają niczego istotnego) i kiedy zauważamy, że działania, którymi przywykliśmy wypełniać nasze życie nie rozwiązują problemu cierpienia wywołanego egzystencją w cyklu samsary, dochodzimy do wniosku, że musimy zająć się czymś innym. Większość ludzi nie próbuje sobie tego uświadomić, a wszystko, co wykracza poza ich zrozumienie, dla nich nie istnieje. Nie interesuje ich, co my, praktykujący duchowe nauki, próbujemy odkryć i co robimy. Nie wierzą w nic, czego nie są w stanie zobaczyć gołym okiem. Musimy unikać tego rodzaju skrajnej ślepoty, z drugiej jednak strony nasze duchowe poszukiwania nie powinny również stać się swego rodzaju duchowym fantazjowaniem, sposobem uniknięcia stawienia czoła codziennej rzeczywistości.
Aby rozpocząć praktykę, powinniśmy po pierwsze zrozumieć istotę śmierci i ponownych narodzin, ponieważ to właśnie świadomość cyklu cierpienia wywołała nasze zainteresowanie duchowymi naukami. Poprzez analizę możemy zdać sobie sprawę z tego, iż nasza ludzka egzystencja, nasze cenne ludzkie odrodzenie, stawia przed nami wspaniałą możliwość. Dzięki naukom możemy oto nauczyć się, jak przy użyciu inteligencji zbadać nasze myśli i zaobserwowć, w jaki sposób wywołują one nasze przywiązanie, możemy wreszcie odkryć, jak położyć kres naszemu lgnięciu do zjawisk i w konsekwencji przerwać cykl cierpienia.
Nawiasem mówiąc, duchowe nauki nie ograniczają się do świata ludzi, nawet zwierzęta mogą praktykować i osiągnąć urzeczywistnienie. Istnieją opowieści o mistrzach, którzy potrafili porozumiewać się ze zwierzętami i przekazywali im nauki, jest na przykład historia o mistrzu z początku wieku, który rozmawiał z yeti, kozami i gołębiami. Pewnego dnia do namiotu, w którym udzielał on nauk, przyleciał gołąb. Nauczyciel przerwał wykład i wyszedł na zewnątrz, usiadł przed gołębiem i rozmawiał z nim bez słów. Ptak był bardzo słaby i nie mógł przyjąć pozycji medytacyjnej, mistrz wsypał więc trochę ryżu do miseczki i posadził ptaka w misce w odpowiedniej pozycji. Przez kilka chwil gołąb otrzymywał nauki utrzymując pozycję ciałą, a następnie zdechł i osiągnął wyzwolenie.
Aby zakończyć cykl samsary trzeba odkryć źródło cierpienia, a dotyczy to tak samo ludzi, jak i zwierząt. To myślący umysł wywołuje namiętności i przywiązanie, a jedynym sposobem przezwyciężenia trucizn pięciu namiętności i ich przejawów jest opanowanie umysłu. Poprzez praktykowanie nauk, czyli obserwowanie siebie możemy zrozumieć, a następnie przezwyciężyć lgnący umysł. W ten sposób nauki prowadzą nas do rozpoznania podstawowej natury umysłu i zintegrowania owego prawdziwego stanu z naszym codziennym życiem.
Wielu ludzi, mających krytyczny stosunek do dzogczen, kwestionuje jednak potrzebę praktyki, ponieważ według tej tradycji pierwotny stan naszego umysłu już jest oświeceniem. Jeżeli nasza prawdziwa natura to Stan Buddy, po cóż dążyć do oświecenia? Trudno uniknąć tego rodzaju krytyki skoro rzeczywiście według nauk dzogczen Stan Buddy jest naszym naturalnym stanem: nie tworzymy go, a jedynie odkrywamy poprzez medytację. Gdybyśmy jednak zgodzili się z opiniami krytyków oznaczałoby to, iż nie trzeba praktykować. Są to niezwykle ważne kwestie do przemyślenia. Odpowiedzią na kwestionowanie konieczności praktyki jest to, iż chociaż naturalny stan umysłu jest pierwotnie czysty, istnieją dwa rodzaje czystości. Splamienia czy inaczej zaciemnienia nie znajdują się w naturze umysłu (sems nyid), ale w poruszającym się umyśle (sems), można je więc oczyścić. To tak jak w tybetańskiej historii o starej żebraczce, która co noc spała na złotej poduszce: była bogata, ale ponieważ nie doceniała wartości złota sądziła, że jest biedna. W ten sam sposób pierwotna czystość naszego umysłu na nic nam się nie przyda, jeśli nie będziemy jej świadomi i jeśli nie połączymy jej z naszym poruszającym się umysłem. Jeżeli urzeczywistniamy naszą wrodzoną czystość, ale tylko od czasu do czasu łączymy ją z poruszającym się umysłem, nie jesteśmy w pełni urzeczywistnieni. Ostateczne urzeczywistnienie oznacza bowiem spoczywanie w przez cały czas w pełnej integracji. Wielu ludzi woli jednak myśleć i mówić o niej zamiast ją zrealizować.
Praktykujący dzogczen często mówią, że nie można myśleć ani mówić o dzogczen, ponieważ wykracza on poza słowa. Nie o to jednak chodzi: oczywiście, doświadczenie dzogczen jest poza wszelkimi myślami czy słowami, ale my, praktykujący, mamy wątpliwości i pytania i musimy znaleźć na nie odpowiedź. Nie możemy po prostu powiedzieć: “Praktykuję dzogczen, więc nie chcę mieć wątpliwości”, samo powiedzenie od nich nas bowiem nie uwolni. Ważne jest więc, abyśmy rozmyślali, w przeciwnym razie nie przestaniemy wątpić i nie osiągniemy czystego stanu umysłu. Kiedy w dzogczen mówimy, że nasz naturalny stan jest spontanicznie doskonały, oznacza to, że już posiadamy w sobie właściwość urzeczywistnienia i że nie jest to coś, co otrzymujemy z zewnątrz. Ale chociaż jest to wrodzona właściwość, musimy ją rozwinąć. W tym miejscu tradycyjnie podaje się analogię masła, którego właściwości już istnieją w mleku, żeby jednak otrzymać masło musimy mleko ubić.